wtorek, 17 grudnia 2013

Porządki świąteczne - od czego zacząć? Gwarancja sukcesu ;)

Szkoda, że tak późno na to wpadłam ...

Dzisiaj wzięłam się za porządkowanie czterech szuflad z zabawkami od dziewczynek.
Wśród okrzyków - "waw to mój grzebyk od lalki" czy "o to moja obroża od szczeniaczka" po moje "waw to moje foremki, których szukałam już parę dni" można znaleźć jeszcze mnóstwo innych zaginionych przedmiotów - magnesy na lodówkę,plastikowy talerz ...
A co najlepsze dziewczynki przeżywają coś w stylu świątecznego rozpakowywania prezentów. O to okazuje się, że te małe cztery szuflady zawierają tyle zapomnianych skarbów, że mam je z głowy na ładne parę chwil i mogę się tym z Wami podzielić. ;)




niedziela, 3 listopada 2013

Płyta z reklamami ...

Jedziemy samochodem. Zmęczony Tatuś włącza radio.
Tija z tyłu rzuca:
-Tata ty nie włączaj płyt. Mama ma. Mama włącza płyty z bajkami a ty włączasz płyty z reklamami.


No właśnie jakie płyty z bajkami ciotki poleciłyby? Dla trzylatki.

Mamy za sprawą ciotki M. Rozśmieszanki, rozmyślanki, usypianki Danuty Wawiłow.
Czytają Stuhrowie -ojciec i syn i Edyta Jungowska.
Tija bardzo to lubi, ja też.

Mamy jeszcze za sprawą namowy ciotki E. Sekretne życie krasnali w wielkich kapeluszach.
Ciotce E. przeszkadza podkład muzyczny - Tiji w ogóle - nie protestuje podczas słuchania.

czwartek, 3 października 2013

Wstrętni chłopcy i łyki kromki


 Tija przed pójściem do przedszkola:

- Nie lubię chłopaków.

-Dlaczego? -pytam i szczerze mówiąc spodziewam się odpowiedzi: bo gryzą, bo zabierają zabawki. Jednak na próżno się wysilam ...

-Bo źle pachną! - odpowiada Tija.


 ***************

A tu taki zapomniany bonusik:


-Zjadłam trzy łyki kromki- mogę czekoladkę?


czwartek, 19 września 2013

Mama to nie wspinaczka.


-Niania nie wspinaj się po mnie - to ja klęcząc przed wieszającym się komputerem z bolącym gardłem.(czytaj pełna irytacja)

- Niania, to nie jest wspinaczka to jest mama - strofuję Nianię Tija.


wtorek, 17 września 2013

Tort ... ostatni w tym roku?

Powiem Wam szczerze, że lubię to robić. Lubię piec torty.


Delikatny biszkopt z lekką masą na bazie serka mascarpone skrywającą waniliowe gruszki oraz mus malinowy.
Chrupiące migdałowe płatki podkreślą smak tego niepowtarzalnego połączenia letnich aromatów. ;)))




wtorek, 3 września 2013

Prawie jak endo ;) czyli ratowanie koszulki

Tiji koszulki, szczególnie te nowe mają magiczną moc przyciągania plam.
Takich, których nie da się sprać.
Szkoda koszulki więc czasami stosuję recykling.

Koty mogłyby być niżej? Niestety ogon kota w prążki skrywa mroczną tajemnicę wylanego soczku.


Dobrze mówią dietetycy, że dzieci powinny pić wodę mineralną, tudzież "żywą" jak nazywa ją Tija.

Kotki narysowane są pisakiem do tkanin, który nabyłam, żeby poopisywać ciuszki Tiji do przedszkola.


Też czujecie taki ścisk żołądka ...?

Pamiętam, że jeszcze w niedzielę mówiłam, że Tija nie będzie za szybko zapamiętana w przedszkolu, bo nie płacze, jak tylko może usuwa się z drogi przedszkolankom.
Kiedy ja przeżywam ścisk żołądka, jak tam sobie radzi w pierwszym dniu przedszkola, panie przedszkolanki wreszcie oddychają z ulgą, że Tija zasnęła.
Nie tego się spodziewałam. A tymczasem- Tija plus dwóch chłopców ćwiczą cierpliwość opiekunek.
Jak to jedna powiedziała z uśmiechem "nie lubię skarżyć na dzieci po pierwszym dniu".

Może lepiej niechby już płakała. ;)




poniedziałek, 15 lipca 2013

Kurde mola gdzie dzieci uczą się przekleństw ?


Zawsze uważałam, że tłumaczenie rodziców, że dziecko nauczyło się kląć poza domem jest, co tu dużo mówić marną wymówką.
Przecież te małe latające szkraby, które a to nie wymawiają literki "k" mówiąc coś w stylu "tocham totta"*, gestykulując jak rodzice, grożąc tak samo palcem uczą się wszystkiego w domu.
Tak myślałam, do czasu, kiedy to Tija zaczęła w niektórych sytuacjach mówić "kurde mola".(nie mol tylko mola)
Z przedszkolem miała styczność, ale to trzy spotkania po pół godziny co by się oswoić z nim. I do tego tyle zabawek, że każde sobie coś wybrało i mało co go obchodziło inne dziecko.
Przed blokiem - starsze koleżanki, ale raczej nie używają słów "kurde mol".
Kontaktów z innymi dziećmi brak, bo na trawnikach rządzą "kurde mola psie kupy" (to już zacytowana Tija). Więc dzieci po trawnikach nie biegają.
Tak więc pozostaje dom. Okazuje się, że nikt, a to nikt, tak nie mówi.
Jednak gdzieś na ulicy musiała to złapać, a może w Smerfach. Może u Dziadków? ;)

Po pewnym czasie zły nauczyciel się znajduje. Zmęczony Tatuś nie raz strofuje "Kurde mol, znowu porysowałaś po ścianie".


Trzeba coś z tym zrobić.
-Tija nie mówi się kurde mola tylko kurza łapa.
-Kurza łapa? - pyta z niedowierzaniem Tija.
-Tak. Kurza łapa.


Mija parę minut i słyszę kurde łapa.






*kocham kotka

środa, 19 czerwca 2013

Niemowlak w podróży - nie dla wszystkich rodziców


Niedawno umieściłam tutaj kawałek relacji z wyjazdu rowerowego rodziców z Lenką - niemowlakiem. Tutaj

Wczoraj dostałam link do relacji z wyjazdu totalnie zakręconego jak dla mnie. Wyjazd rodziców podróżników,  również z Lenką - niemowlakiem na Kaukaz Północny i Południowy.

Te Lenki to chyba są skazane na podróże ...


"Czy stając się rodzicami jesteśmy skazani na podróżowanie przez najbliższe 5 lat nad Bałtyk lub ewentualnie do luksusowych kurortów nad Morzem Śródziemnym? Bo przecież dziecko potrzebuje codziennej kąpieli, ciepłej wody, ustalonego rytmu dnia, swojego pokoju i zabawek? Zapewne są i takie dzieci, czasami odnoszę jednak wrażenie, że w większości przypadków najwięcej ograniczeń istnieje w głowach rodziców.... To oczywiście pogląd czysto subiektywny, nieco oceniający i kontrowersyjny. Celowo - mam bowiem ogromną świadomość, krytyki jaka posypała się pod naszym adresem za "męczenie dziecka", egoizm itp. itd."

Źródło i więcej kliknij

Ciągle czytam ...

czwartek, 13 czerwca 2013

Psy do 20 kg nie gryzą?

Dzisiaj stoję sobie w kolejce na malutkim targowisku. Kupuję truskawki. Niania jak przystało w wózku, a Tija postanawia pogłaskać pieska pani, która stoi  obok.
Piesek to ten z tych co można pomylić z innym zwierzęciem, od ziemi jakieś 20 cm i kokardki zawiązane na główce. Dla mnie bardziej żywa maskotka niż pies.

Pani z kolejki do Tiji: " on może ugryźć". To jest niebywale nowość, bo zazwyczaj słyszę: "proszę się nie bać on nic nie zrobi". 
A do mnie pani kieruje słowa "dzieci trzeba pilnować".

Słuszna uwaga, fakt. Ciężko jednak w niektórych sytuacjach, kiedy odbiera się towar a w drugiej ręce trzyma jeszcze portfel. Odpowiadam pani, że zgodnie z prawem pieski muszą mieć kaganiec.
Na co ta pani, że jeżeli powołujemy się na prawo to te powyżej 20 kg.

Nie wiem jak jest w prawie, wiem, że wkurzają mnie te psy co latają luzem po chodnikach na których znajdują się dzieci.
Wiem, że im mniejszy pies tym bardziej nieobliczalny. A na pewno wie o tym moja łydka.

Ale jak to jest -po czasie chciałabym się zapytać - takie psy do 20 kg (wg tej pani) nie mają odruchu, że jak im ktoś na ogon nadepnie to ugryzie, a w najlepszym przypadku wytrzeszczy zęby?

A teraz pytanie? Jak jest w prawie? Trzeba te kagańce mieć?
Trzeba po psach sprzątać?
Trzeba dzieci pilnować? :)

Trzeba truskawki jeść - 5 zł za kilogram :)

środa, 5 czerwca 2013

Wyprawa rowerowa z malutkim dzieckiem w przyczepce

Znacie gazetę Rowertour?
To miesięcznik, w którym można znaleźć wiele relacji z wypraw rowerowych - bliższych i dalszych. Mnogość miejsc, które można zwiedzić na dwóch kółkach jest ogromna.
 




A w ostatnim numerze jest relacja jakiś zwariowanych rodziców, którzy  wsadzili swoje prawie roczne dziecko w przyczepkę i w czasie urlopu wozili je po Austrii a do tego spali w namiocie.
Po prostu w głowie się im poprzewracało, jak tak można, nie zrezygnować ze swojej pasji przy malutkim dziecku. :)
Jak oni to zrobili, ehhh ;)

A Pasawa teraz pod wodą ...

Urywek tej relacji ze strony Rowertour

"Kiedy wybieraliśmy miejsce na wakacje, padło kilka propozycji. Kryteria, którymi kierowaliśmy się przy wyborze, były całkiem inne od tych z lat wcześniejszych. Teraz miało być bez dziur, w miarę płasko i przede wszystkim bezpiecznie. Zabieraliśmy przecież ze sobą naszą dziesięciomiesięczną córeczkę.

Szukaliśmy miejsca, gdzie nasza juniorka nie będzie się nudzić, nie zostanie skazana na siedzenie cały dzień w przyczepce, a i dla rodziców znajdą się miejsca atrakcyjne krajobrazowo i historycznie. Pierwszy pomysł padł na Bornholm. Wyspa ze świetnie rozwiniętą infrastrukturą rowerową. Jednak wizja przejazdu przez całą Polskę nie była zbyt zachęcająca. Nasza Suwalszczyzna, mimo mojego ogromnego sentymentu do niej i ogromnego zauroczenia, przegrała z marzeniem sprzed lat.
Postanowiliśmy przejechać odcinek Donauradweg, z bawarskiej Pasawy do Wiednia i ewentualną relację z tej wyprawy zadedykować dziadkowi Lenki – Jankowi, który jest wiernym czytelnikiem „Rowertouru” i ciągle poszukuje swojej wyprawy życia. Poza tym Artur przejechał tę trasę wcześniej, więc mniej więcej wiedzieliśmy, czego się spodziewać. Tak z grubsza. Bo były rzeczy, które jednak nas zaskoczyły.
Kiedy pakowałam się na wcześniejsze wyjazdy rowerowe, wydawało mi się, że mniej rzeczy już nie możemy zabrać. Że moja lista jest totalnym minimum potrzebnym do egzystencji. Teraz okazało się, że jednak można spakować jeszcze mniej rzeczy, a w powstałą lukę dorzucić kaszki, bodziaki, grzechotki, słoiczki z obiadkami, pieluchy i ogromną apteczkę z myślą o zabezpieczeniu naszego bagażu specjalnej troski. Jedziemy do cywilizowanego kraju – wszystko tam jest. Ale jest też bariera językowa, której obawialiśmy się w kontaktach z osobami, które miałyby zaradzić ewentualnym biegunkom, wysypkom czy innym niespodziankom pojawiającym się u dziecka zazwyczaj w najmniej odpowiednim momencie."

wtorek, 4 czerwca 2013

Pożyczysz mi parasol czyli co ma piernik do wiatraka?

- Kapie deszcz mamo - Tija opisuje ulewę za oknem.
- Ojej, a mama musi wyjść. Pożyczysz mi swój parasol?
-Nie, mama jest duża.

No dobra, próbuję inaczej.

- A pamiętasz jak twój parasol został u cioci i musiałyśmy iść na spacer i pożyczyłam Ci mój parasol?
-Tak - odpowiada Tija.
-To pożyczysz mi swój parasol?
-NIE.

 Reguła wzajemności nie działa. ;)

 

środa, 29 maja 2013

Jesteś dziwna?

Wczoraj wieczorem zaplotłam kilka warkoczyków Tiji, żeby zobaczyć jak będzie wyglądała z pokręconymi włosami.

Dzisiaj rano odkręciłam warkoczyki i powiedziałam Tiji, żeby się przejrzała w lustrze.
Z sypialni, w której jest duże lustro dobiega moich uszu coś w stylu "jestem diwna". 

Mimo pełnej wiary w wyjątkowość Tiji upewniam się:
-Jesteś dziwna?

Tija coś tam z uśmiechem mamrocze zadowolona ze swojego wygladu.

- Jestem pani Dina - mówi ostatecznie Tija.

Dino to pies sąsiadki z kręconymi włosami ...


wtorek, 28 maja 2013

Zaczęło się ...skarżenie

Tija do cioci przez telefon:
-Ja płaczę, Niania ciągnie mnie za bluzkę i włosy.

Całe mieszkanie ma do swojej dyspozycji, to nie! Na kocyku, na którym Niania siedzi też chce się bawić. Decydować, którą zabawką ma się Niania bawić.

Niania młodsza jest, stacjonarna jeszcze, ale chwytność swoich niemowlęcych piąstek ma świetną.

Chwyta więc Tiję za fraki i daje do zrozumienia - to mój teren! ;)
 


poniedziałek, 27 maja 2013

Odkurzacz jest the best!


Tija parę dni temu zrobiła eksperyment.
Przez obudowę włączonego komputera stacjonarnego włożyła bolec z ładowarki do telefonu.
Obudowa w tym miejscu była zachęcająco do tego krateczką. Natrafiła chyba na wentylator.
Komputer wydał dziwny dźwięk. Monitor najpierw niebieski a potem tylko zera, zera i zera
Pewnie i spokojnie mówi – Tata naprawi.
-Obawiam się, że już się nie da go naprawić.
-Kupię nowy – odpowiada.
-A pieniążki masz?
-Dziadzia ma.

Próbę ratowania portfela dziadzi podejmuje po powrocie z pracy Zmęczony Tatuś. Nie ma za bardzo innego wyboru. Ma w siebie wlepione oczy, które swoim wyrazem mówią – Ty jesteś mój „mak gajwer”.

Co robi Zmęczony Tatuś? Bo zdjęciu obudowy coś wyciągnął, wsadził z powrotem. Nie działa. I teraz uwaga sięga po odkurzacz. Oczywiście Tija jest gotowa pomóc w każdej chwili i jak mucha brzęczy Zmęczonemu Tatusiowi obok ucha. Może przytrzymać śrubeczki, które przypadkiem mogą jej upaść na płytę główną czy inne takie, które mi nic nie mówią.
Zmęczony Tatuś odkurza wnętrze komputera odganiając swojego małego ufnego pomocnika.

I co? I co?
Odkurzacz jest the best.

Portfel dziadzi uratowany, mój święty spokój też- będą baje. Ale najważniejsze – wiara w możliwości Zmęczonego Tatusia została nienaruszona.

piątek, 24 maja 2013

Podajesz swojemu dziecku ten batonik? Czyli o ...

Kiedy stajemy przed półkami z produktami przeznaczonymi dla niemowląt wydaje się, że wybór jest przeogromny. Kolorowe opakowania wykrzykują, że są najlepsze dla naszych pociech.
Jednak tak jak w przypadku innych produktów przeznaczonych wyłącznie dla dzieci powinno nam się zapalić ostrzegawcze czerwone światełko.

Bierzemy do ręki kaszkę i czytamy skład. Jakie pierwsze wrażenie. Trzymam w ręku batonik. Dziwisz się?Kaszka Bobovity Mleczna kaszka manna. Tradycyjny posiłek. Póki co nie spotkałam drugiego takie cudu!



Kaszka manna z mlekiem modyfikowanym tak więc wystarczy tylko wymieszać ją z wodą.
I ja, uzależniona od słodkiego smaku, mam ochotę tym pluć.
To jest obrzydliwie słodkie.
Wiesz ile cukru w 100 g ma batonik Kinder Bueno? 41,3 g.
A ile ma ta kaszka dla niemowląt? 43,9 g na 100g a w sugerowanej porcji 22g.


Tylko to pierwsze jest traktowane jako słodycz, które jemy jako deser, a nie na śniadanie.
I co tu dużo mówić, wiemy, że grzeszymy … ;)


Dla porównania Bobovita ma również kaszkę manną bez dodatku cukru.
Tam zawartość cukru wygląda następująco 35,6 g na 100g i odpowiednio 17,8 g w sugerowanej porcji.

Z porówniania zawartości cukru w kaszce mannej z dodatkiem cukru i bez dodatku wynika, że do jednej sugerowanej porcji pierwszej kaszki wsypano jedną płaską łyżeczkę cukru. Czy bobas tego potrzebuje?

Ciekawe jest to, że kaszki na polskim rynku, nazwijmy je marketowe ze zwględu na łatwość dostępu, są tak słodkie.
Czy to wynika z nieświadomości rodziców? Czy tylko i wyłącznie z tego, że producenci wiedzą, że rodzice kupią to co woli ich dziecko a dziecko woli słodsze produkty. Tyle o ile w przypadku niemowląt nie często mówimy o nadwadze jednak w następnych latach zamiłowanie do słodkiego smaku może okazać się problematyczne.
Porównianie kaszek dla niemowląt ogólnodostępnych na przykład z Holle jest zaskakujące jeżeli chodzi o zawartość cukru.

A może kiedyś uda mi się stworzyć taki subiektywny przewodnik. Takie porównanie składu kaszek dla niemowląt.

czwartek, 23 maja 2013

Treść emaila do rozsyłania Reforma edukacji -zbiórka podpisów pod referendum



Dostałam takiego emaila i posyłam dalej.



"Być może uchował się ktoś, kto nie wie, że do 1 czerwca trwa akcja zbierania podpisów pod referendum w sprawie zniesienia obowiązku szkolnego dla sześciolatków. Wg obecnych zapowiedzi dzieciaki z rocznika 2009 miałyby iść obligatoryjnie jako sześciolatki i razem z połową rocznika 2008 (czyli w roczniku 150%).

Do referendum potrzeba pół miliona podpisów. W tej chwili jest ich już 409 tysięcy. Jeśli ktoś jest zainteresowany, zachęcam do podpisania (trzeba na kartce, długopisem). To już ostatnie dni kiedy można złożyć podpis.
Tu do pobrania formularz, który trzeba odesłać pocztą:
www.rzecznikrodzicow.pl/referendum-edukacyjne-ratuj-maluchy-i-starsze-dzieci-tez#overlay-context=materialy-do-referendum-edukacyjnego (Można wysłać kartę choćby z jednym podpisem).
Na stronie można też znaleźć miejsca gdzie - w całej Polsce - można złożyć podpis: 

Tu do poczytania- ciekawy artykuł nt. reformy:
wyborcza.pl/1,95892,13807263,_Niech_sie_hartuja_____nie_zgadzam_na_eksperymenty.html
i raport PAN na temat reformy:


Prześlij dalej."

piątek, 3 maja 2013

Pensjonat na weekend majowy

Zawsze marzyłam o szerokim parapecie, na którym można sobie usiąść, brodę oprzeć na kolanach, pić herbatę i patrzeć przez okno. 

Niespodziewanie mam dostęp do takiego parapetu. Siadam przez parę dni na nim i patrzę przez okno pijąc herbatę. Na dziki patrzę, które wychodzą z pobliskiego lasu, na ptaki, które widać za drzewach. 
Okno można tylko uchylić, ale to wystarcza, żeby wpuścić do pokoju ptasi gwar, który jest teraz niesamowicie żywy. Podobnie jak zieleń drzew, które spóźnione obudziły się wreszcie pod koniec kwietnia.

Niania ma tu swoje łóżeczko, zgrabne, czyste, białe.

Po paru dniach nie siadam już na oknie, bo panowie zakleili szyby folią, nie piję herbaty od wczoraj bo czajnik się popsuł i cieszę się, że okno ma tylko uchylne otwarcie, bo inaczej skoczyłabym na to lądowisko dla helikopterów, które transportuje tutaj  małe istotki, które walczą o życie.

I trzymam kciuki, żeby Niania wreszcie pozwoliła nam opuścić Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka, bo patologia tego miejsca dobija niemiłosiernie.
 
A teraz tam wracam ...


wtorek, 23 kwietnia 2013

Ehhh te reklamy - Reklama Nesquika - przeczytaj ze zrozumieniem to, o co Cię w niej proszą

Natrafiłam na tą reklamą parę dni temu.
Bije po oczach- uwaga mniej niż 9 g cukru na porcję.



Porcja to 30g kuleczek bez dodatku mleka.

Dzieci uwielbiają - nic dziwnego skoro ma 3 substancje słodzące w składzie.

Zachęcają do odwiedzenia strony www.pelneziarno.nestle.pl więc ją odwiedziłam.

Jest tam taka deklaracja, że  Nestlé zredukuje przeciętnie o 23% zawartość cukru w takich produktach jak NESQUIK, CHOCAPIC, HONEY CHEERIOS oraz w pozostałych markach płatków śniadaniowych Nestlé**. Zmiany recepturowe dla poszczególnych marek uwzględnią także redukcję zawartości soli, zwiększenie ilości Pełnego Ziarna oraz Wapnia.
Deklaracja Nestlé jest zobowiązaniem globalnym, w Polsce płatki śniadaniowe Nestlé zgodnie z tym zobowiązaniem będą dostępne od stycznia 2013 roku.

Nie cierpię tego marketingowego bełkotu. Nasza wina, że nie czytamy danych i dlatego mogą nas tym karmić. I co więcej, że uważamy, że bez tego nasze dzieci nie mogą się obyć. A czy tak jest naprawdę?

ehhh no to czytam ten nowy skład Nesquika:

mąki (65,6%) [pszenna pełnoziarnista (45,1%) kukurydziana, ryżowa], cukier, syrop glukozowy, kakao (6,1%), olej palmowy, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu (0,5%), sól, glukoza, aromaty (wanilina, cynamonowy), regulator kwasowości (fosforany sodu).

Waw - 45,1 g na 100 g pełnoziarnistej mąki zbożowej - jak na zbożowe kuleczki o smaku czekoladowym to faktycznie, niesamowity wynik!
Zawartość cukru na 100g kuleczek 25,1g. Bardzo kiepski wynik biorąc pod uwagę, że jeszcze są tam dwie dodatkowe substancje słodzące. (Syrop glukozowy właściwości)

No i czym się tu chwalić?

Muszę kończyć, bo Tija chce też pisać list do cioci więc mamy małą sprzeczność interesów. Chciałam jeszcze o sodzie a soli, ale co zrobić.

Za sól jesteśmy wstanie dużo płacić - Skład przyprawy typu vegeta

Dodam tylko, że syrop glukozowy znajdziecie również w mleku Nestle Junior o smaku naturalnym.

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Tytułem powitania ...

Od wczoraj jakieś poruszenie. Statystyki poszły w górę za sprawą niefortunnie wypowiedzianych słów, że też mam bloga.
No i link do niego pojawił się tam i tu.

A tutaj to tylko ciotki zaglądały i jeden wujek ... no czasami dwóch.

No i w trakcie przenosin, i w ogóle chyba nieprzygotowana na przyjęcie takich tłumów, dobrze serwery google to wytrzymają ;)

A tak poważnie to dzięki, że zajrzeliście. :)




wtorek, 16 kwietnia 2013

Cena spokoju ...

Chciałam tylko w spokoju emaila napisać...

Czyli wybrany zbiór przyczyn nadzwyczajnego spokoju Tiji, o takich oczywistościach jak rysowanie po ścianach nawet nie wspominam.


1. Podnoszę wzrok ze zgrozą widzę filotewy kciuk - Tija obwiązała sobie na kciuku kilka metrów nici.

2. Podnoszę wzrok i przypatruję się jak cichaczem Tija przemyka z łazienki do swojego pokoju niosąc w rączce obciekającą wodą gąbkę. W ten sposób napełniła już trochę swoje wiaderko.

3. Wchodzę do pokoju Tiji i widzę piękny dywan, zielony w groszki, taki sam jak serwetki papierowe, które spokojnie sobie leżały w szufladzie w kuchni, a teraz stanowią swoistą mozaikę na podłodze w pokoju Tiji.

4. Poplamiona bluzka i wysmarowany pomadką ochronny ulubiony samochodzik Tiji, który ma narysowaną buzię. Tyle, że wysmarowane są również kółka.

Czy coś nie tak z moją podzielnością uwagi?

piątek, 12 kwietnia 2013

Pomysł na jaśka dla hospicjów Akcja USZYJ JASIA

Może kogoś zainteresuje, natchnie...

Może coś innego dla wyjątkowych dzieci z hospicjum?

(to jest sowa Tiji ;) )

Strona główna akcji


Tatusiu mam dla ciebie niespodziankę ...



Zmęczony Tatuś zaparzył sobie rano kawę ...z wkładką.
Tija zrobiła minę jakby nie wiedziała skąd się to tam wzięło.
Zapomniała, że wczoraj położyła w kawiarce laleczkę spać.




czwartek, 11 kwietnia 2013

Uświadamiać czy nie?

-Dobra dziewczyny, spokój ma być - mama jeszcze kupi tylko jedną rzecz i mogę się Wami zająć.

Ryk Tiji:
-Ja nie chcę zostać sama w domu z Nianią!

Cóż i w tym momencie stanęłam przed dylematem:

a)nie uświadamiać,

b)uświadomić, że komputer służy nie tylko do oglądania bajek, ale i do łatwego wydawania pieniędzy.

Co wybrać? Mając na uwadze, że Tija nie przejdzie obok sklepiku Romka, w którym zawsze kupujemy niedmuchane buły, bez zakupu owej buły.
Czy obok kiosku z gazetami pełnego autek o pełnej awaryjności w ciągu trzech dni. W takich sytuacjach można powołać się na brak gotówki i jej skarbonki.
A w domu? Nie przejdzie ...
ehhh i co zrobić?:)

piątek, 5 kwietnia 2013

Ratujmy maluchy ... nasze ... wasze

Ciotki, i Wujku, i Szanowny Rodzicu.

Czy chcesz, żeby sześciolatki uczęszczały do szkoły?

NIE?

Możesz coś w tej kwestii zrobić!


Poczytaj, wydrukuj, podpisz i prześlij jeżeli się z tym zgadasz.

Zajrzyjcie na stronę: Strona Ratuj Maluchy



PS a jak idzie szycie jasi? ;)





wtorek, 2 kwietnia 2013

Co za królik, co za zając, co za prawie że bałwan ...


-Pada śnieg!! Idą święta!!! - woła podekscytowana Tija.

W styczniu lepiłam bałwanka z piasku (Hawajski bałwanek) a w Wielkanoc powstał zając ze śniegu ...

Wujek postanowił nie próżnować, łopaty i drabinka w ruch i powstał gigantyczny (na oko 2,5m), sympatyczny zającobałwan.






środa, 6 marca 2013

Ograniczenie cukru w pożywieniu niemowląt!

Nie raz się słyszy, że kiedyś to były czasy, kiedyś to się żyło... cukier zalecali na zdrowe kości. Ehhh to były słodkie czasy ...



Żródło

A mówili, że za zdrowe kości to wapń odpowiada, a tu niżej proszę ...




czwartek, 28 lutego 2013

Akcja społeczna USZYJ JASIA






Jak wygląda sytuacja w szpitalach to wiemy albo ze słyszenia, albo niestety z własnych doświadczeń.

Są fundacje, które dostarczają z wielkim rozmachem sprzęt za grube pieniądze, ale jest też ... pewna matka, która mówiąc krótko wkurzyła się na fakt, że jej dziecko podczas pobytu w szpitalu nie ma poszewki na poduszce, bo po prostu zabrakło.

Postanowiła zadziałać i tak powstała akcja USZYJ JASIA.

Najpierw zajęła się swoim szpitalem, a potem ... zajrzyjcie na stronę http://uszyjjasia.blogspot.com/ i zobaczcie w jak krótkim czasie udało się jej zorganizować pomoc dla kilku szpitali.

Zasady szycia są proste- ma być kolorowo i starannie, wymiary głównie 40x40 cm.

Macie maszynę i kolorowy materiał o wymiarach 101x41 cm?


Myślę, że niejednemu dzieciaczkowi przyśnią się kolorowe sny a serce, które włożymy w uszycie pomoże szybciej wrócić do zdrowia.


Jeżeli nie możesz uszyć poinformuj o tej akcji ciotkę, babcię, która ma może więcej czasu, a Ty po prostu zorganizuj ładny materiał.

Tak niewiele? 


Do dzieła!




 




środa, 27 lutego 2013

Co robi Straż Pożarna?



Jakiś czas temu pisałam o uwielbieniu Tiji do śmieciarek.  I love śmieciarka
Niestety od paru dni Tija trwa w romansie. 
Tak, tym razem cała uwaga skoncentrowana jest na Straży Pożarnej.
Co robi Straż Pożarna? (Mam nadzieję, że jeżeli dostanie się do przedszkola, to zapomni). 
Straż Pożarna robi:CIACH CIACH.
Wszędzie pozwalane drzewa, pozbawiają nas jedynej zieleni, na którą można było popatrzeć z okna. 
I tak codziennie dwa czerwone, błyszczące wozy wysuwają długie drabiny i ... ciach ciach drzewa. Tija wykrzykuje coś do nich z okna (chyba, żeby uważali na zaparkowane samochody).
A mnie smutno. 
No i czeka mnie jeszcze prostowanie Tiji, że straż to jednak od gaszenia pożarów jest.

wtorek, 26 lutego 2013

Tort z naturalnymi kwiatami

Przed każdą większą uroczystością obiecuję sobie, że nie będę eksperymentowała. Żadnych nowości. Po co jeszcze dodatkowe stresy czy coś się uda czy nie. Jednak, nigdy nie dotrzymuję tej obietnicy.

Tym razem pierwsze podejście do zdobienia tortów naturalnymi kwiatami. Dla małej Niani.










sobota, 23 lutego 2013

Palec i czkawka to szkolna wymówka!

Ćwiczę z Tiją:
-Powiedz babcia Marysia - jutro ma babcia przyjechać więc byłaby jakaś niespodzianka. Z Marysi wychodziła wczoraj Mysia. Myślę, że z babci Mysi, babcia ucieszyłaby się.

Tak więc ćwiczę, a Tija nie chce mówić, chyba wyczuwa, że coś przekręca.
W końcu zgodnie z prawdą oznajmia:
-Ja mam iii więc nie mówię.

iii to czkawka.

Co będzie jak będzie musiała się wierszyka do szkoły nauczyć.


czwartek, 21 lutego 2013

Czy one naprawdę widzą więcej?


Tija wieczorową porą patrząc skupionym wzrokiem w pokój, w którym jest ciemno mówi spokojnie, tak jakby oznajmiała najnormalniejszą oczywistość:

 - Patrz tam idzie duch.

Powaga oraz jej reakcja świadcząca o tym, że to nic takiego, przeraża na tyle, że żadne z nas nie ma ochoty sprawdzić co tym duchem mogło być.

wtorek, 19 lutego 2013

Ulubione zabawki Tiji - interaktywna lalka

Ulubione zabawki Tiji to:

samochody,
auta
autka
samochodziki
pisałam, że samochodziki?

A do tego interaktywna lalka.

W której buzię po wyrwaniu smoczka można włożyć buteleczkę dla lalek,
na plastikowym talerzyku podać plastikowego pomidorka,
można zakryć głowę kocykiem lub poduszką do siedzenia,
można próbować wyciągnąć z leżaczka za nóżkę z zamiarem ciągnięcia po podłodze jak pluszaka głową w dół,
można próbować zahaczyć hak pomocy drogowej o rękawek bodziaka interaktywnej lalki i ciągnąć dopóki mama nie zauważy.

Dodam, że do tego interaktywna lala ta robi kupy, sika, odbija, psika, płacze, uśmiecha się, je (co 3 godziny).

Jej koszt nabycia jest stosunkowo tani w stosunku do kosztów eksploatacji.
Niektóre źródła podają jakieś 200-240 tysięcy (do 20-stki).

Ma jedną wadę - podobnie jak słodkie szczeniaczki, malutkie koteczki rośnie, coraz więcej rozumie i nie daje się wodzić za nos. Już nie śledzi grzecznie leżąc każdego kroku swojej oblubienicy starszej o dwa lata, już sama chce rozrabiać, decydować, którą zabawkę będzie trzymać w rączce, a nie którą łaskawie dostanie od jej pani.
Obawiam się, że ta fascynacja Tiji tą lalką skończy się katastrofą, bo pewnego dnia lalka powie stanowcze NIE!

Może już lepiej niech się bawi tymi bezuczuciowymi samochodzikami.




poniedziałek, 18 lutego 2013

Córeczka tatusia 2

-Jest dzień! To ja- zaspana Tija wbiega przed siódmą rano do kuchni.
-Cześć Tija - odkładam zaległą gazetę, może poczekać.
Tija pakuje się na kolana.Obserwujemy przez okno świat.
-Może weźmiesz przykład z taty, który jeszcze śpi i położysz się obok niego?
-Nieee - tata śpi- jest noc!!!

W sypialni noc, w kuchni dzień i to w tym samym czasie!
Szkoda, że byłam w tej gorszej strefie czasowej ...






czwartek, 7 lutego 2013

Karmisz? Zapomnij o pączku!

Dzisiaj rano w ramach odwrócenia uwagi Tiji od tak nielubianej czynności jaką jest ubieranie się postanowiłam ją zagadać.

-Wiesz -dzisiaj jest taki dzień, że można się objadać bezkarnie słodyczami (mam nadzieję, że jednak nie zrozumiała). W szczególności dzisiaj je się pączki.
Babcia chyba upiecze.
-Aha- to już Tija.
-Pączki są bardzo dobre - to ja przełykając ślinę.
-Tatuś jeść, babusia jeść, dziadziusia jeść, ja jeść - odpowiada Tija.
-A ja? - pytam z niepokojem.
-Nie... Mamusia Niania mniam mniam!* - z wyrzutem mówi Tija.

 Przy okazji pozdrowienia dla wszystkich czytających "ciociusiek".


 *czytaj - mamusia karmi Nianię to nie może.
Ciekawe czy Zmęczony Tatuś w tym maczał palce? ;)

środa, 6 lutego 2013

Mydło Tołpa i ...

Dla wszystkich mniej i bardziej zabieganych.
W łazience mojej mamy znalazłam takie o to mydło.
Nie wiem czy dobre czy nie.
Bardziej przykuł moją uwagę ten PS


wtorek, 5 lutego 2013

Skrytożerczym chrupkożercom mówimy stanowcze NIE!


Tija podczas wygłupów na łóżku nagle poważnieje.
Wyciąga przed siebie paluszek wskazujący i patrzy mi prosto w oczy.
Palec prawie wkłada mi w oko i z wyrzutem mówi:

-Mama ty jeść moje chrupki*!

Skąd jej to przyszło do głowy? Gdyby chociaż w czekoladzie były.

*w oryginale chrupki = hrhrhhrrrr



PS wiecie, że chrupki kukurydziane mogą być z solą lub bez?

czwartek, 31 stycznia 2013

Połowa sukcesu

Tija nauczyła się już pewnych reguł rządzących w życiu: mamy coś do ukrycia dajemy ręce do tyłu. Nie widzimy wtedy na przykład zaciśniętych pięści gdy ktoś mówi "nie mam nic przeciwko tobie". Tak to już działa ta niewerbalna mowa, której nie jedną książkę poświęcono, a którą my ponoć nieświadomie używamy.

Tija na całe szczęście używa chowania rączek, żeby ukryć grabież niedozwolonego przedmiotu. Dzisiaj zakosiła kartkę i długopis. (Długopis zmyć ze ściany to trudna sprawa). Ukryła rączki z łupem za plecy i idzie zadowolona, że przechytrzyła mamusię.
 
Zapomniała tylko, że szła zwrócona plecami w moją stronę.

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Jest dzień!

Godzina 06:45

Tija podbiega do łóżeczka Niani.
Niania dość hopsi! JEST DZIEŃ!! - wykrzykuje pełna porannego entuzjazmu potrząsając swoją malutką rączką główkę Niani.

Za późno zareagowałam. Ryk ... łacina ciśnie się na język, nici ze spokojnego śniadania.
Ehh a Zmęczonego Tatusia to oszczędza ...( Córeczka tatusia ).


wtorek, 22 stycznia 2013

Syrop klonowy będzie jeszcze droższy?*

Syrop klonowy, który przez pomyłkę trafia do Niedźwiadka z Panamy jest tematem bajki Janoscha ("Przesyłka z Kanady"). Niedźwiadek w towarzystwie sepleniącej foczki, Tygryska i Szypra  ruszają oddać go właściwemu adresatowi.
Oglądam tą bajkę kolejny raz i postanawiam zakupić syrop klonowy. Rarytas, patrząc na cenę jednej butelki.

Myślę sobie napiszę coś więcej o nim, o jego właściwościach. Przeszukuję internet i co znajduję?
Informację o spektakularnej kradzieży z magazynu syropu klonowego. W proceder ten musiało być zaangażowane około sto ciągników. Wyobrażacie to sobie? Sto olbrzymich TIR-ów wywozi towar z magazynu?

To jedna z największych kradzieży w dziejach rolnictwa. Ze „strategicznego magazynu", choć marnie pilnowanego, wynajętego przez kanadyjskich producentów syropu klonowego znikło 60 proc. składowanego tam narodowego specjału. 

I teraz uwaga!
Złodzieje syropu przyćmili więc kradzież ponad 800 sztuk bydła w australijskim stanie Queensland wiosną ubiegłego roku i ziemniaków w kanadyjskiej Kolumbii Brytyjskiej w sierpniu 2012 roku.

Przy okazji kolejnych doniesień o kradzieży trakcji kolejowych czy stali z placu budowy autostrady myślałam, że takie rzeczy to mogą się tylko u nas zdarzyć!

Rozbawiło mnie to, co tam kaloryczność syropu klonowego czy jego właściwości. 
A tak poważniej to kaloryczność jest zbliżona. (Patrząc na etykietki posiadanego miodu i syropu). Stąd nie wiem skąd w sklepach informacje, że jest mniej kaloryczny niż miód.

Biorąc pod uwagę, że cena syropu klonowego jest wysoka, jest raczej drogą alternatywą dla cukru. Dlatego decydując się na zakup warto przeczytać jego skład. Otóż, znalazłam przypadki, które w składzie miały syrop klonowy plus cukier. A po co przepłacać za cukier (Przepłacanie za sól). Nieciekawy zamiennik. No i oczywiście "syropy jak klonowe", które nic nie mają wspólnego z czystym syropem.
 

*Przepraszam za tytuł w stylu gazeta.pl, ale bardzo mnie korciło.

poniedziałek, 21 stycznia 2013

032 2580232

Dzwonię, dzwonię do przychodni. Wreszcie się udaje.
-Dzień dobry czy dodzwoniłam się do przychodni GERMEN?
-Tak.
-Chciałabym zarejestrować dziecko na USG bioderek.
- 2580232.
-Czyli dzwonić pod numer, który znam już na pamięć, bo od dwóch dni usiłuję się dodzwonić i nikt nie odbiera - mówię to już do siebie, bo pani z ostatnią wypowiedzianą dwójką odłożyła słuchawkę.
-Do widzenia pani - dodaję jeszcze do samej siebie.

Odosobniony przypadek?

Aż się prosi o stworzenie rankingu instytucji przyjaznych matkom. Podstawowe kryterium przyjęcia do rankingu: odbieranie telefonu oraz odpisywanie na emaile.
 

środa, 16 stycznia 2013

Matka sankowo-wózkowa

Jakiś czas temu jako narzekałam jako matka sankowa (Tutaj się żalę), że chodniki posypane ... a wczoraj? I tak źle i tak niedobrze.

Sąsiadka z piętra niespodziewanie dla wszystkich przeprowadza atak wiertareczkami udarowymi - wymienia drzwi wejściowe razem z framugą.
Tija nie słyszy bajki, ja gwiżdżącego czajnika (gdybyśmy mieli gwizdek), Niania ma tymczasowo nową wersję łóżeczka - wibrujące. Ewidentnie jej się to nie podoba i ryczy czego ja w sąsiednim pokoju nie słyszę.
Szybka decyzja - ewakuacja.
Niania do wózka, Tija na sanki.
No i co teraz? Jedną ręką pcham wózek, drugą ciągnę sanki.
Ciepło już po 100 metrach. Zachowuję pogodę ducha - bo właśnie zaoszczędzam jakieś kilkanaście złotych, które musiałabym wydać na aerobik. Fakt, nie ćwiczę wszystkich partii mięśni, ale co tam, po co mi całe obolałe ciało, ręce wystarczą.

Co mi zostało z tego spaceru? Zakwasy ... i kilkanaście złotych w kieszeni.
Będzie na puzzle dla Tiji. Dziękuję kochana sąsiadko.

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Myszka Miki znów podpada

Znacie Myszkę Miki? Głupie pytanie, kto jej nie zna. W czasach młodości szczytem marzeń było mieć jej uszy na baliku.
Teraz katuje tym swoim piskliwym głosikiem: "hej dzieciaki to ja Myszka Miki, hej chcecie zwiedzić mój klubik ...".
Tija to lubi.
A ja od dwóch dni szukam klamerek do bielizny. Przepadły. A że jest to jedna z ulubionych zabawek Tiji oskarżenie pada na nią. Niestety nie wskazuje miejsca porzucenia.
Szukam więc na własną rękę. Mała przestrzeń, a jednak ... nie ma. 
Wpada babcia z wizytą i podsuwa kolejne pomysły poza zagraconymi szufladami Tiji.
-Za kanapą sprawdzałaś?
Tija daje do zrozumienia, że faktycznie tam mogą być. Odsuwam kanapę. Nie ma.
-Za łóżkiem w sypialni?
Znów odsuwam. Kręgosłup jeszcze to znosi. Niestety nie ma.
Babcia poszła, kładę Tiję spać. Sięgam po dodatkowy kocyk i przypadkowo spada na ziemię jej pluszowa Myszka Miki, która na plecach ma kieszeń. A w niej wszystkie moje klamerki.


piątek, 11 stycznia 2013

Czy oni nas rozumieją?

-Kupiłeś pojemnik na mocz?- krzyczę z łazienki do Zmęczonego Tatusia zastanawiając się jak zbiorę do niego siuśki od Tiji.
-Tak. Ale kobieta była w aptece, matka wózkowa.
-Co barykadowała wejście wózkiem?
-Nie, stała przy ladzie, i ciągle a może to pani mi pokaże, a to tam na dole co to, aha,a tam na tej trzeciej półce to niebieskie, a może jeszcze ma pani ...
Przyszła druga aptekarka i obsłużyła mnie i jeszcze jednego faceta a ta dalej a co tam na górze.
-No i?
- Jak można tyle gadać?!
-A nie pomyślałeś, że wreszcie ma z kim normalnie pogadać poza o jest kupka, ojej nie odbiło ci się jeszcze ... (Chociaż pewnie i tak filtruje asortyment pod kątem swojego dziecka-myślę sobie). Wreszcie ktoś jej odpowiada po ludzku a nie automatyczną odpowiedzią "dziękujemy za zakupy w cośgdzieśtam.pl."

Pojemniczek wstawiam do nocnika mając nadzieję, że dobrze obmyśliłam jego położenie i że Tija będzie chciała współpracować.

czwartek, 10 stycznia 2013

Poszukiwany mini laktator

Dziewczynki od maleńkości przygotowywane są do tego, co je czeka później:
mini kuchenki, mini pralki, odkurzacze, zestawy do zabawy w lekarza, mini wałeczki do wałkowania ciasta,  mini zestawy do make up.

Wreszcie mini wózeczek dla lalek, które można przewinąć, ukołysać do snu, nakarmić. 
W związku z tym ostatnim mam pytanie - czy któraś z ciotek widziała może mini laktator?
Tija wyrywa mi mój. :)



wtorek, 8 stycznia 2013

Córeczka tatusia ...

6:30 rano

Tija rozkazująco do Zmęczonego Tatusia:

Tato śpij jest noc!!!



Szkoda, że w tej kwestii różnią się z Nianią. Dla niej to już dzień od kilkudziesięciu minut.

No i co ze mną?

Córeczka tatusia ...

niedziela, 6 stycznia 2013

Ciasto jaglano-marchewkowe

-Ugotowałaś już kaszę jaglaną Tiji? - dzwoni do mnie ciotka.
-Nie, zbieram się w sobie, ale mam już kupioną.

Minęło już sporo czasu od tych nakazujących telefonów.
Teraz ja dzwonię do tej ciotki i się pytam czy jadła kaszę jaglaną.

Kasza jaglana polecana jest szczególnie w okresie jesienno-zimowym ze względu na właściwości odśluzowujące organizm (regularnie jedzona). Pomaga przy katarze.

Niżej przepis, który sobie sama wymyśliłam, spisałam na świstku papieru a później gdzieś zapodziałam... ale w końcu znalazłam.




Ciasto jaglano-marchewkowe


4 jajka
125g cukru trzcinowego
150 g mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
125ml oleju rzepakowego
280 g (ok. 2 szklanki) kaszy jaglanej ugotowanej na sypko*
2 szklanki marchewki startej na drobnych oczkach
80g drobno posiekanych orzechów włoskich
1 szklanka kefiru
1 łyżeczka cynamonu
1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej.

*kaszę jaglaną gotuję hurtowo więc nie wiem ile to jest kaszy przed ugotowaniem.
Szklanka = 250 ml.

Jajka ubić z cukrem, dodać olej, potem mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia, cynamonem i gałką muszkatołową. Dodać marchewkę wymieszaną z kaszą i orzechami. Na koniec dodać kefir.

Blaszkę (u mnie 24cmx33cm) wysmarować tłuszczem i posypać mąką lub wyłożyć papierem. Piekłam 50 minut w temperaturze 180ºC z termoobiegiem.

Ciasto jest mokre i nie kruszy się.

UWAGA! Produkt testowany na dzieciach. Grupa badawcza- sztuk 2.
Test pozytywny.
Dodam, że Zmęczony Tatuś również się nim zajadał.


piątek, 4 stycznia 2013

Aż tyle za sól?

Dawno dawno temu cieszyłyśmy się z ciocią E., że o to na naszym rynku pojawiła się przyprawa z typu vegeta bez dodatku chemii czyli glutaminianu sodu itp. Fajnie, zielone opakowanie kojarzy się z naturą, wreszcie mogę dodawać do zupy samo zdrowie.

Widać nudzi mi się ogromnie ostatnio  ponieważ przyjrzałam się dokładnie składowi tej naturalnej przyprawy:
sól, suszone warzywa (30%), cukier, ekstrakt drożdżowy, przyprawy.
Warzywa i przyprawy są wymienione na opakowaniu.

Mnie zastanowiła jedna rzecz. 

Zgodnie z zasadą, że lista składników umieszczana jest na opakowaniu według ilości użycia poszczególnego składnika, soli tam musi być nie mniej niż 95g. (Optymistycznie przyjęłam, że przyprawy stanowią około 10g.)

Czyli:
sól -95 g
warzywa -45 g
przyprawy -10 g
razem - 150 g.

Idąc dalej tym tokiem myślenia.
Te 10 g cukru, pieprzu i kurkumy wyceniłam sobie na oko na jakieś 0,50 zł. 
Warzywa na 2,30 zł, bo po tyle kupiłam mieszankę samych suszonych warzyw(50g).

Za to opakowanie zawierające 150 g trzeba zapłacić około 5 zł. 
Pozostała część ceny to sól.
95 g soli za 2,20zł to daje około 23 zł za kilogram soli.
 

Gdzie tu sens? Jeżeli chcemy dodać więcej suszonych warzyw automatycznie dodajemy więcej soli.
Płacić tyle za sól tylko dlatego, że już ktoś to za nas wymieszał?

Dla mnie rozbój w biały dzień. :)

 
 
 

czwartek, 3 stycznia 2013

Hawajski bałwanek ... czekając na śnieg

Tijuś obejrzymy jakąś bajkę to pokażę Ci jak wygląda prawdziwy bałwan ze śniegu. Póki co zrobimy wersję tropikalną ...




Polowanie na haka czyli jak polegliśmy na całej linii

Tija pierwszy raz w życiu na coś zachorowała. Zrobiła Zmęczonemu Tatusiowi scenę w sklepie - ona chce tego haka. (hak=samochód pomocy drogowej, Tija to fanka Złomka).
Zmęczony Tatuś tłumaczy, że będą święta, że będzie choinka, że Święty Mikołaj, że Wigilia, że nie ma pieniędzy.

Co Tija z tego zrozumiała?

Jeszcze w sklepie:
-Nie mam pieniędzy- to Zmęczony Tatuś.
Tija komentuje to wyraźnie mówiąc, że jednak ma, bo przecież płaci za inne zakupy.

Będzie choinka:

Zmęczony Tatuś przynosi małą choinkę do domu. Tija ją wreszcie zauważa i krzyczy: jest Wigilia jest hak!!

Tija dalej nie daje za wygraną - przychodzi do mnie ze swoją skarbonką.
-Kochanie masz w niej za mało pieniążków.
Tija sięga więc po mój portfel i przeczuca monety do swojej skarbonki:
-Teraz mam już dużo - mówi jej mina.

Opowiadam Tiji, że Dziadek spaliłby przez przypadek pieniądze i mówię, że nie miałby wtedy pieniążków na jedzonko.
Tija smutnym głosem dodaje:
-I haka ...

Hak od sceny w sklepie przez tydzień jeździł w bagażniku. (Tija zdemaskowało przed świętami kilka prezentów dziadkom więc nie ryzykowaliśmy).
Teraz usiłuje wziąć na haka rękaw bodziaka Niani i pociągnąć ją za sobą.
Niania stawia opór.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Prawa autorskie

Zdjęcia i teksty, o ile nie zaznaczyłam, że jest inaczej, są mojego autorstwa i podlegają prawu autorskiemu. Zanim skopiujesz - zapytaj.