czwartek, 3 stycznia 2013

Polowanie na haka czyli jak polegliśmy na całej linii

Tija pierwszy raz w życiu na coś zachorowała. Zrobiła Zmęczonemu Tatusiowi scenę w sklepie - ona chce tego haka. (hak=samochód pomocy drogowej, Tija to fanka Złomka).
Zmęczony Tatuś tłumaczy, że będą święta, że będzie choinka, że Święty Mikołaj, że Wigilia, że nie ma pieniędzy.

Co Tija z tego zrozumiała?

Jeszcze w sklepie:
-Nie mam pieniędzy- to Zmęczony Tatuś.
Tija komentuje to wyraźnie mówiąc, że jednak ma, bo przecież płaci za inne zakupy.

Będzie choinka:

Zmęczony Tatuś przynosi małą choinkę do domu. Tija ją wreszcie zauważa i krzyczy: jest Wigilia jest hak!!

Tija dalej nie daje za wygraną - przychodzi do mnie ze swoją skarbonką.
-Kochanie masz w niej za mało pieniążków.
Tija sięga więc po mój portfel i przeczuca monety do swojej skarbonki:
-Teraz mam już dużo - mówi jej mina.

Opowiadam Tiji, że Dziadek spaliłby przez przypadek pieniądze i mówię, że nie miałby wtedy pieniążków na jedzonko.
Tija smutnym głosem dodaje:
-I haka ...

Hak od sceny w sklepie przez tydzień jeździł w bagażniku. (Tija zdemaskowało przed świętami kilka prezentów dziadkom więc nie ryzykowaliśmy).
Teraz usiłuje wziąć na haka rękaw bodziaka Niani i pociągnąć ją za sobą.
Niania stawia opór.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Prawa autorskie

Zdjęcia i teksty, o ile nie zaznaczyłam, że jest inaczej, są mojego autorstwa i podlegają prawu autorskiemu. Zanim skopiujesz - zapytaj.