-Jest dzień! To ja- zaspana Tija wbiega przed siódmą rano do kuchni.
-Cześć Tija - odkładam zaległą gazetę, może poczekać.
Tija pakuje się na kolana.Obserwujemy przez okno świat.
-Może weźmiesz przykład z taty, który jeszcze śpi i położysz się obok niego?
-Nieee - tata śpi- jest noc!!!
W sypialni noc, w kuchni dzień i to w tym samym czasie!
Szkoda, że byłam w tej gorszej strefie czasowej ...
Zazdroszczę Ci tych cudownych chwil z dzieckiem. Są bezcenne:-)
OdpowiedzUsuńBardzo trafne spostrzeżenia. Ja też mam wrażenie, że zawsze jestem w niewłaściwej strefie czasowej:-)Wolałabym teraz grać z dziećmi w scrabble, niż siedzieć w pracy.
Pozdrawiam serdecznie
Rozumiem, że ten etap już za Tobą. :) Teraz chyba taki bardziej poznawczy wnioskując po wpisach na Twoim blogu. U nas jeszcze piaskownica i nie musi być 300km od domu. ;)
OdpowiedzUsuńCo tu dużo mówić, świadomość, że jest to czas, który się nie powtórzy pomaga jakoś przeżyć zarwane noce, niedoczytane artykuły, niedopite herbaty ... chociaż czasami jednak zapominam o niej ...