środa, 5 czerwca 2013

Wyprawa rowerowa z malutkim dzieckiem w przyczepce

Znacie gazetę Rowertour?
To miesięcznik, w którym można znaleźć wiele relacji z wypraw rowerowych - bliższych i dalszych. Mnogość miejsc, które można zwiedzić na dwóch kółkach jest ogromna.
 




A w ostatnim numerze jest relacja jakiś zwariowanych rodziców, którzy  wsadzili swoje prawie roczne dziecko w przyczepkę i w czasie urlopu wozili je po Austrii a do tego spali w namiocie.
Po prostu w głowie się im poprzewracało, jak tak można, nie zrezygnować ze swojej pasji przy malutkim dziecku. :)
Jak oni to zrobili, ehhh ;)

A Pasawa teraz pod wodą ...

Urywek tej relacji ze strony Rowertour

"Kiedy wybieraliśmy miejsce na wakacje, padło kilka propozycji. Kryteria, którymi kierowaliśmy się przy wyborze, były całkiem inne od tych z lat wcześniejszych. Teraz miało być bez dziur, w miarę płasko i przede wszystkim bezpiecznie. Zabieraliśmy przecież ze sobą naszą dziesięciomiesięczną córeczkę.

Szukaliśmy miejsca, gdzie nasza juniorka nie będzie się nudzić, nie zostanie skazana na siedzenie cały dzień w przyczepce, a i dla rodziców znajdą się miejsca atrakcyjne krajobrazowo i historycznie. Pierwszy pomysł padł na Bornholm. Wyspa ze świetnie rozwiniętą infrastrukturą rowerową. Jednak wizja przejazdu przez całą Polskę nie była zbyt zachęcająca. Nasza Suwalszczyzna, mimo mojego ogromnego sentymentu do niej i ogromnego zauroczenia, przegrała z marzeniem sprzed lat.
Postanowiliśmy przejechać odcinek Donauradweg, z bawarskiej Pasawy do Wiednia i ewentualną relację z tej wyprawy zadedykować dziadkowi Lenki – Jankowi, który jest wiernym czytelnikiem „Rowertouru” i ciągle poszukuje swojej wyprawy życia. Poza tym Artur przejechał tę trasę wcześniej, więc mniej więcej wiedzieliśmy, czego się spodziewać. Tak z grubsza. Bo były rzeczy, które jednak nas zaskoczyły.
Kiedy pakowałam się na wcześniejsze wyjazdy rowerowe, wydawało mi się, że mniej rzeczy już nie możemy zabrać. Że moja lista jest totalnym minimum potrzebnym do egzystencji. Teraz okazało się, że jednak można spakować jeszcze mniej rzeczy, a w powstałą lukę dorzucić kaszki, bodziaki, grzechotki, słoiczki z obiadkami, pieluchy i ogromną apteczkę z myślą o zabezpieczeniu naszego bagażu specjalnej troski. Jedziemy do cywilizowanego kraju – wszystko tam jest. Ale jest też bariera językowa, której obawialiśmy się w kontaktach z osobami, które miałyby zaradzić ewentualnym biegunkom, wysypkom czy innym niespodziankom pojawiającym się u dziecka zazwyczaj w najmniej odpowiednim momencie."

2 komentarze:

  1. 'Wstępniak': http://rowertour.pl/?page=artykul&id=1867 :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No faktycznie ... szaleńcy ... Jak można tak sobie po prostu jeździć rowerem po obcym kraju i do tego wpakować dziecko do przyczepki ... ehhhh ;)))) Swoją drogą, autorka tekstu ma talent do pisania i wydaje mi się skądś znajoma ... hmmmm. S

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Prawa autorskie

Zdjęcia i teksty, o ile nie zaznaczyłam, że jest inaczej, są mojego autorstwa i podlegają prawu autorskiemu. Zanim skopiujesz - zapytaj.