Za sprawą ciotki J. używam nosidełka dla Niani. Sprawa super fajna i jeszcze o nim pewnie napiszę.
Wczoraj Niania marudziła. Czujki na próby położenia w poziomie miała wyostrzone na maksa więc próba odłożenia do łóżeczka kończyła się rykiem.
Stąd z Nianią w nosidełku postanowiłam się zabawić z Tiją w chowanego.
Cóż, metraż skromny, ale okazuje się, że Tija dobrze się bawi.
Chowamy się za zasłoną - Niania siedzi cicho, ale Tija od razu nas znajduje.
Jednak Niania chyba wyczuwa, że nie o to w tej zabawie chodzi.
Następny pomysł to łazienka, w której panują ciemności, zostawiam lekko uchylone drzwi. Tija biega po mieszkaniu, troszkę chyba już zrezygnowana. Z pomocą przychodzi jej Niania - zaczyna kichać i furczeć.
Następna kryjówka w pokoju Tiji również zdemaskowana przez Nianię - tym razem wypuszcza głośno dołem to co nie wyszło górą. Wabi tym samy Tiję z powrotem do jej pokoiku.
Ehhh no trzymają sztamę :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz