Ulubione zabawki Tiji to:
samochody,
auta
autka
samochodziki
pisałam, że samochodziki?
A do tego interaktywna lalka.
W której buzię po wyrwaniu smoczka można włożyć buteleczkę dla lalek,
na plastikowym talerzyku podać plastikowego pomidorka,
można zakryć głowę kocykiem lub poduszką do siedzenia,
można próbować wyciągnąć z leżaczka za nóżkę z zamiarem ciągnięcia po podłodze jak pluszaka głową w dół,
można próbować zahaczyć hak pomocy drogowej o rękawek bodziaka interaktywnej lalki i ciągnąć dopóki mama nie zauważy.
Dodam, że do tego interaktywna lala ta robi kupy, sika, odbija, psika, płacze, uśmiecha się, je (co 3 godziny).
Jej koszt nabycia jest stosunkowo tani w stosunku do kosztów eksploatacji.
Niektóre źródła podają jakieś 200-240 tysięcy (do 20-stki).
Ma jedną wadę - podobnie jak słodkie szczeniaczki, malutkie koteczki rośnie, coraz więcej rozumie i nie daje się wodzić za nos. Już nie śledzi grzecznie leżąc każdego kroku swojej oblubienicy starszej o dwa lata, już sama chce rozrabiać, decydować, którą zabawkę będzie trzymać w rączce, a nie którą łaskawie dostanie od jej pani.
Obawiam się, że ta fascynacja Tiji tą lalką skończy się katastrofą, bo pewnego dnia lalka powie stanowcze NIE!
Może już lepiej niech się bawi tymi bezuczuciowymi samochodzikami.
siostrzana miłość rodzi się w bólach ;)
OdpowiedzUsuńJ